Według Justina:
Obudziłem się obok jeszcze śpiącej Ash. Pocałowałem ją w policzek i wstałem z łóżka. Ashley poruszyła się, przykryła mocniej kołdrą i dalej spała. Sięgnąłem po bluzkę i spodnie z szafki i poszedłem się umyć.
Sięgnąłem po mleko do lodówki. Wyjąłem karton i napiłem się z niego. Nagle usłyszałem, że Ashley się obudziła. Zeszła po schodach ubrana jeszcze w piżamę, przy nodze trzymała żyletkę.
-Po co to wzięłaś ? - pokazałem na kawałek metalu.
-Chciałam to wyrzucić - podeszła do kosza i wrzuciła ją do niego.
-Po co w ogóle to robiłaś ? Po co zaczynałaś ? Widzisz jak teraz wyglądają Twoje ręce, nogi ? - pokiwałem głową z niedowierzaniem.
-Miałam swoje powody - odparła niechętnie.
-Powody ? Tylko słabi to robią - zdenerwowałem się.
-Słabi... Jestem słaba ? Wiesz co... Jestem, tak jestem ! Jestem taka słaba, że już nie wytrzymuję ! Nie wytrzymuję z Twoimi odzywkami, komentarzami. Mógłbyś się czasem powstrzymać ! Obiecałeś mi to...
-Obiecałem, ale przy Tobie się nie da ! Jesteś uparta i robisz rzeczy, których nie powinnaś, a do tego nie dajesz sobie niczego powiedzieć.
-Okej, jak chcesz - ruszyła w stronę sypialni.
-Co robisz ?! - krzyknąłem wchodząc za nią.
-Nie widać ? - wyjęła rzeczy z szafki pakując je do torby - Jak tak Ci przeszkadza to wszystko to żyj sobie sam ! Mam Cię dosyć...
-Wiesz, że nie musisz - złapałem jej ramię, ale trąciła moją dłoń w bok.
-Zostaw mnie ! - krzyknęła wściekle - Mam Cię dosyć, nie zrozumiałeś jeszcze ?
-Zrozumiałem, ale wiesz, że nie musisz - poczułem, że jest mi głupio. Dziewczyna wsunęła na siebie szybko sukienkę i wybiegła z sypialni z torbą na ramieniu. Wybiegła z domu jak poparzona, nie chciała, żebym ją odwiózł tylko poszła sama.
Według Ashley:
Jak on mógł ? NO jak ? Obiecał, że się będzie kontrolował, a tym czasem musiał zrobić to co zwykle.
Wbiegłam do domu roztrzęsiona nie zważając na spojrzenia rodziców. Weszłam na górę do siebie, rzuciłam torbę na łóżko i weszłam do łazienki. Stanęłam przed umywalką i wyjęłam jedną żyletkę. Wbiłam się kawałkiem metalu w nadgarstek. Zaczęłam ciąć każde wolne miejsce.
Obudziłam się w nocy z mocnym bólem brzucha. Odsunęłam kołdrę i zobaczyłam na nim krew. Krwawiłam i to mocno. Nie wiedziałam co robić. Wstałam obolała i pobiegłam do łazienki. Zwinęłam się z bólu i upadłam z głośnym hukiem na podłogę. Upadkiem obudziłam mamę, bo po chwili znalazła się ona w moim pokoju. Podbiegła do łazienki i kucnęła przy mnie.
-Co się dzieje Ashley ? - spojrzała na mnie przerażona - Ty krwawisz, natychmiast jedziemy do szpitala.
Pół godziny później znalazłyśmy się na ostrym dyżurze. Lekarka zaprowadziła mnie do sali, położyłam się na łóżku. Zaczęli w okół mnie latać, a ja po chwili zemdlałam.
Obudziłam się przebrana w szpitalną piżamę. Nie wiem czemu, ale czułam się taka... pusta. Obok mnie na krześle siedziała mama. Gdy zobaczyła, że wstałam podniosła się i złapała mnie za rękę ze smutkiem w oczach. W tym momencie do sali weszła lekarka.
-Mogłabym porozmawiać z państwa córką ? Chyba lepiej, żeby sama to usłyszała - spojrzała na rodziców.
-Oczywiście - mama ścisnęła moją rękę i wyszła z tatą z sali.
-Ashley... Nie wiem czy wiesz, ale ty... Byłaś w ciąży - spojrzała na mnie, a ja wytrzeszczyłam oczy słysząc tą wiadomość - Ale, niestety. Wczoraj, ten krwotok. Ty poroniłaś - w jej oczach pojawił się ten sam smutek co mamy. Byłam w ciąży. Z Justinem. I... poroniłam. Ja nawet o tym nie wiedziałam. Nie zdążyłam się nacieszyć tą chwilą.
-Ja... nie wiedziałam - poczułam wielką gulę w gardle. Zaczęłam płakać. To dlatego czułam pustkę.
-Chciałabym Cię jeszcze o coś zapytać - usiadła koło mnie, kiwnęłam głową - Czy wiesz co mogło być przyczyną ? Wypiłaś coś, wzięłaś...
-Ja... wczoraj pokłóciłam się z chłopakiem i... - pokazałam jej moje nadgarstki.
-Stres... to przez stres - dotknęła mojej ręki ze smutkiem i skierowała się do wyjścia.
-Pani doktor - odezwałam się po chwilowym wahaniu - Czy ja... Będę mogła mieć jeszcze dzieci ?
-Myślę, że tak Ashley, ale... Mam nadzieję, że jeszcze się nie decydujesz - uśmiechnęła się smutno i wyszła.
Siedziałam w sali patrząc przed siebie. Obok mnie na krześle siedziała mama.
-Kiedy to się stało ? - zapytała o mój pierwszy raz.
-Pierwszy raz ? Miesiąc temu, ale to nie był jedyny. Mamo...
-Nie jestem na Ciebie zła. Jesteś już dorosła, a Justin to odpowiedzialny chłopak. Jest mi przykro, że straciłaś to dziecko. Powinnaś powiedzieć Justinowi.
-Na razie nie chcę go widzieć na oczy - odwróciłam głowę w stronę ściany - Dajcie mi spokój.
-Dobrze - mama wyszła z pokoju ciągnąc za sobą tatę.
Wszystko było do dupy.
Według Justina:
Siedziałem na kanapie patrząc się bez życia w telewizor. Nie obchodziło mnie co w nim leciało. Minął kolejny dzień bez Ashley. Nie odzywała się. Miała wyłączony telefon. Nagle poczułem jak w mojej kieszeni rozbrzmiewa dzwonek. Na ekranie pojawił się numer Ashley. Odebrałem szybko.
-Ashley, czemu się nie odz...
-To nie Ashley - przerwała mi pani Crow. Jej głos był smutny, zmęczony, słaby.
-Coś się stało ? - zaniepokoiłem się. Mama Ashley raczej nie dzwoniła z jej telefonu.
-Ashley, ona... Jest w szpitalu - na te słowa moje nogi się ugięły.
-Ale jak to ?! Co się stało, proszę mi powiedzieć - zdenerwowałem się.
-Ona... Poroniła - poczułem się jakbym miał zemdleć - Pomyślałam, że powinieneś wiedzieć, że ona była w ciąży, bo wiadomo, że była z Tobą.
-M-mogę ją zobaczyć ? - wykrztusiłem ledwo z siebie pytanie.
-Tak - odparła pani Crow i podała mi adres.
Wpadłem do szpitala jak najszybciej mogłem. Pobiegłem do sali, o której mówiła mi mama Ash. Zobaczyłem przed salą jej rodziców. Jej mama stała zapłakana, a ojciec w bezruchu. Gdy zobaczyli mnie ruszyli się z miejsca.
-Leży tam - pani Crow wskazała na łóżko Ash. Otworzyłem drzwi i usiadłem obok. Dziewczyna spała. Chwyciłem jej rękę i pocałowałem lekko. Dziewczyna przebudziła się pod moim dotykiem.
-Co ty tu robisz ? - odsunęła się i wyrwała swoją dłoń z mojej.
-Twoja mama do mnie zadzwoniła i powiedziała mi o wszystkim. Czemu mi nie powiedziałaś ?
-Sama nie wiedziałam Justin ! - krzyknęła - Gdybym wiedziała nie kłóciłabym się z Tobą i nic by się nie stało. Poza tym... Miałbyś NAS w dupie.
-Słucham ? Miałbym mieć swoją dziewczynę i dziecko w dupie ? Chyba oszalałaś. Kocham Ciebie i wszystko co z Tobą powiązane. Gdybyś je urodziła... zaopiekowałbym się Wami, Ashley...
-Nie wiem, Justin nie wiem. Nie wiem co by się działo gdybym wytrwała, teraz to już nieważne.
-Ważne, bo... Bo to było nasze dziecko i to byliśmy MY... - spojrzałem na nią ze smutkiem, złapałem jej rękę, ale tym razem się nie wyrwała. Pozwoliła mi się dotknąć, ale cały czas była sztywna.
Według Ashley:
Minął tydzień odkąd wróciłam do domu. Codziennie spacer, obiad z rodzicami, siedzenie samej w domu. To było męczące, ale miałam odpoczywać. Codziennie płakałam myśląc o tym co by było gdybym urodziła to dziecko. Jakby zareagował Justin.
Któregoś dnia gdy siedziałam w domu przed telewizorem ktoś zadzwonił do drzwi. Podeszłam do drzwi i je otworzyłam. Stał przed nimi Justin. Jedną ręką opierał się o ramę i miał na niej położoną głowę. Widząc go na moich ustach pojawił się lekki uśmiech. Nie mogłam go powstrzymać. Tyle go nie widziałam. Tyle dni przeżytych bez niego, wtedy kiedy go potrzebowałam, odtrącałam go.
-Ashley - wychrypiał, ale ja mu przerwałam rzucając się na niego i całując mocno w usta. Tak za nim tęskniłam, że nie mogłam się powstrzymać.
-Tęskniłam za Tobą - odetchnęłam łapiąc jego twarz w dłonie. Zobaczyłam na jego ustach uśmiech.
-Ja za Tobą też - przytulił mnie mocno - Tak bardzo tęskniłem, że nie mogłem wytrzymać, musiałem tu przyjść. Kocham Cię.
-Wiem Justin, ja Ciebie też - przytuliłam się do niego - Przepraszam, że to się stało.
-To nie Twoja wina - pogładził mnie po głowie - To moja wina, ja Cię zdenerwowałem.
-Nie Justin, nie możesz się obwiniać - spojrzałam na niego smutno.
Siedzieliśmy razem na hamaku w ogrodzie. Wtuliłam się w niego. Tak brakowało mi tego. Chciałam być z nim zawsze. Nie chciałam, żeby wracał, chciałam być z nim 24/7 i nie opuszczać.
Tak mocno go kochałam...
_________________________________________________________________________________
No, tego. Mamy już Justina :)
Justin - @Biebeer_PL
Ashley - @AshCrowTY
Mam nadzieję, że dacie follow i będziecie czytać rozmowy. Ash ma także aska --> http://ask.fm/AshleyCrowTY
Postaram się niedługo dodać jeszcze rozdział :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz