Według Ashley:
Obudziłam się cała obolała w dolnej części ciała. Syknęłam czując potworny ból. Spojrzałam na miejsce, w którym powinien leżeć Justin, ale go tam nie było. Usłyszałam wodę lecącą z prysznica i stwierdziłam, że Justin tam jestd. Po chwili wszedł do pokoju, a na jego twarzy pojawił się uśmiech.
-Widzę, że wstała moja królewna - pocałował mnie w czoło.
-Tak - uśmiechnęłam się.
-Jak się spało - otworzył szufladę, żeby wyjąć czystą koszulkę. Wstałam łapiąc za mój t-shirt, który leżał na łóżku. Wsunęłam go na siebie i podeszłam do Justina łapiąc go od tyłu.
-Cudownie kochanie - pocałowałam jego nagie plecy. Odwrócił się do mnie całując moją szyję.
-Dziękuję Ci za.... tę noc - szepnął - Było cudownie - przytulił mnie mocno. Przejechałam dłońmi po jego torsie rozkoszując się jego gładką skórą.
-Kochanie, nie kuś, bo rzucę się znowu na Ciebie, a wtedy już się tak łatwo nie uwolnisz - zaśmiał się. Oderwałam się od niego, żeby pójść na dół wziąć rzeczy z walizki. Ruszyłam w stronę drzwi, ale pól przeszył całą dolną część mojego ciała.
-Ej, widzę, że Cię boli. Przejdzie, ale na razie się nie ruszaj. Przyniosę Ci walizkę - powiedział Justin obejmując mnie i kładąc na łóżku. Zszedł na dół i po chwili znowu znalazł się w pokoju.
-Proszę - uśmiechnął się - Idź się umyć, dzisiaj się trochę polenimy - zaśmiał się. Uśmiechnęłam się ponownie i wstałam kierując się do walizki. Wyjęłam wczorajsze szorty i bluzkę na ramiączka. Ledwo poszłam do łazienki i weszłam pod prysznic. Ciepła woda okryła moje ciało pozbywając mnie bólu. Natychmiast przypomniałam sobie wydarzenia ostatniej nocy. To uczucie. I pomyśleć, że swój pierwszy raz przeżyłam z Justinem Bieberem... Chłopakiem, którego kocham i z którym chciałabym spędzić resztę życia.
Zeszłam na dół do kuchni i zobaczyłam Justina stojącego przy patelni.
-Głodna ? - zapytał nie odrywając wzroku od patelni.
-Baaardzo ! - rzuciłam się w jego stronę. Chłopak zajęty był smażeniem, więc ja wzięłam pilot i włączyłam telewizor. "Justin Bieber, młody wokalista wczoraj postanowił porozmawiać ze swoimi fankami na Video Chacie. Pod czas rozmowy przyznał się do związku z dziewczyną, z którą ostatnio widzieli go reporterzy." usłyszałam w telewizorze.
-No to już wszystko wiedzą - usiadłam na kanapie i wpatrywałam się w urywek naszej rozmowy z Belieberkami. Justin podszedł z talerzami i usiadł koło mnie podając mi jeden.
-No i dobrze... - wziął pierwszy kęs jajka do ust - Niech wiedzą, że mam najseksowniejszą dziewczynę na świecie i niech mi zazdroszczą - uśmiechnął się. Szturchnęłam go łokciem w bok.
-Cicho bądź - krzyknęłam. Przełączyłam na następny program. Chwilę obejrzeliśmy jakiś program rozrywkowy, a potem Justin wstał.
-Co prawda mamy dzień lenia dzisiaj, ale chyba nie będziemy cały czas siedzieć na kanapie - spojrzał na mnie z góry - Idziemy popływać ? - zastanowiłam się chwilę nad bolącymi mnie nogami i krokiem, ale wstałam. Justin podał mi rękę, żeby pomóc mi iść i skierowaliśmy się w stronę basenu. Usiadłam mocząc nogi, a Justin natychmiast zanurzył się cały w wodzie. Za chwilę wynurzył się przejeżdżając ręką po włosach. Był taki.... przystojny. Miałam takie szczęście. Przystojny, kochany chłopak. Chyba nie mogło być lepiej.
-Było by milej gdybyś była obok mnie - puścił mi oko. Złapałam za koniec kafelek i powoli weszłam do basenu. Podpłynęłam do chłopaka obejmując go w okół szyi. Justin pocałował mnie w szyję uśmiechając się przy tym.
-Tak może być - na moich ustach pojawił się szeroki uśmiech. Chłopak potwierdził głową i wziął mnie na barana. Popłynął ze mną na plecach śmiejąc się.
Po południu weszłam do domu zmęczona pływaniem. Rzuciłam się na kanapę i poczułam, że dzwoni mój telefon.
-To mama - spojrzałam na Justina przygryzając wargę.
-Odbierz - pokazał na telefon - Będę cicho - zaśmiał się kładąc palec na usta. Przesunęłam pasek, żeby odebrać telefon.
-Halo ? Dzień dobry mamo - powiedziałam pogodnym głosem.
-Dzień dobry - odpowiedziała dość zirytowanym głosem - Jak chcesz mi wytłumaczyć poranne wiadomości?
-Niezbyt rozumiem - zmarszczyłam brwi, chociaż dobrze wiedziałam o co chodzi.
-Justin Bieber przedstawił swoją dziewczynę. Jakby Ci to powiedzieć. To.... ty - zdenerwowała się mama - Mam rozumieć, że teraz jesteś u niego ? Co może poszłaś z nim od razu do łóżka ?
-Mamo, to nie tak ! Nie mów tak o mnie ! - krzyknęłam wstając. Zignorowałam Justina, który próbował dowiedzieć się czegokolwiek.
-Jak mam nie mówić ? Tak, że oszukałaś mnie ? To jest tylko prawda ! - krzyknęła przez telefon - Natychmiast proszę wracać do domu.
-Ale, mamo... Proszę Cię - jęknęłam i czułam jak moje oczy wypełniają się łzami.
-Nie ma "ale" jak za około godzinę nie zobaczę Cię w domu już nigdy więcej nie zobaczysz tego chłopaka. Do widzenia - odłożyła słuchawkę. Po moim poliku spłynęła ciepła łza. Stałam ściskając telefon, poczułam jak Justin odwraca mnie w swoją stronę.
-Co się stało ? - zapytał troskliwie, lecz widząc moje łzy wszystkiego się domyślił - Wie o nas ? Kochanie, prędzej czy później by się dowiedziała - wytarł moje łzy i podał mi swoją bluzę - Masz załóż, odwiozę Cię do domu - założyłam bluzę, a chłopak wziął kluczyki do samochodu.
Według Justina:
Głupi wyszło z mamą Ashley. Nie chciałem, żeby dowiedziała się w ten sposób.
Wsiadłem do samochodu i odpaliłem silnik. Jechaliśmy w ciszy.
-Powinniśmy jej powiedzieć od razu - odezwałem się patrząc na Ash kątem oka.
-Nie... nie znasz mojej mamy - zaprzeczyła smutno - Nie pozwoliłaby mi się spotykać z.... Tobą.
-Myślę, że gdybyś z nią porozmawiała.....
-Nie ! - przerwała mi zła - Znam własną matkę ! W życiu by się nie zgodziła.
-Rozmowa zawsze daje więcej ! - byłem już zły - Cholera Ash ! Czy zawsze patrzysz na wszystko pesymistycznie ? Musisz widzieć też zalety.
-Nie wiesz jak jest. Nie znasz jej - powiedziała widocznie przestraszona moim tonem. W tym samym czasie zdążyliśmy dojechać.
-Jesteś inna. Wiem o tym - spojrzałem jej w oczy.
-Kurwa, Justin nie znasz mnie aż tak ! - wrzasnęła.
-Nie przeklinaj. Nie przy mnie.
-Będę robić co chcę ! To moje życie !
-Ale także moje Ashley ! - czułem jak wszystko w środku się we mnie kurczy - Jesteś także cząstką mnie ! Nie pozwolę Ci tak robić !
-Będę robić co chcę rozumiesz ? W dupie mam Ciebie i Twoje pieprzone życie - byłem w szoku słysząc te słowa. Dziewczyna chwilę patrzyła mi w oczy, lecz w końcu wyszła z samochodu.
Zawaliłem. I tyle. Mogłem nawet nie zaczynać tej rozmowy tylko spokojnie zawieść ją do domu. Brawo Justin, właśnie znowu pokłóciłeś się z dziewczyną. Gdy zaparkowałem samochód przed domem pierwsze co zrobiłem to złapałem telefon do ręki.
-Halo ? - usłyszałem zapłakany głos Ashley.
-Przepraszam, nie powinienem zaczynać tej rozmowy - mruknąłem.
-Zostaw mnie...
-Kochanie, proszę. Nie rozłączaj się. Ja... przepraszam, wiesz, że nie chciałem.
-Wiem, Justin. Wiem, to ja przepraszam.
-Co z rodzicami ? Jak zareagowali ?
-Ni jak. Mam zakaz wychodzenia i tyle. Nawet nie możemy się spotkać, bo i tak wszystko będzie w mediach.
-Wiem... Co robisz ? - otworzyłem drzwi do domu.
-Siedzę na parapecie.
-Tylko mi uważaj, żeby nie spaść.
-Wiem, wiem - zaśmiała się, ale w tym samym momencie do pokoju weszła jej mama - O mój boże
-Ashley ? Ashley ? - nie usłyszałem nic po drugiej stronie. Przeczuwałem najgorsze.
Podjechałem pod dom Ashley najszybciej jak się dało. Zobaczyłem pogotowie i zapłakaną mamę Ash.
-Dzień dobry, ja jestem Justin... Jestem chłopakiem Ashley - przedstawiłem się na szybko i spojrzałem do karetki - Co się z nią stało ?
-Przestraszyła się i wypadła przez okno - powiedział jeden z ratowników.
-Dajcie mi ją zobaczyć ! - próbowałem przedrzeć się przez ratowników.
-Panie Bieber, może pan co najmniej jechać za nami samochodem, ale teraz nie może pan tam wejść.
Dojechałem za karetką do pobliskiego szpitala. Pobiegłem za ratownikami wiozącymi Ashley na noszach.
-Ashley, Boże... - czułem jak wszystko się we mnie rozdziera widząc dziewczynę z całą podrapaną twarzą. Lekarze zawieźli ją na salę operacyjną nawet nie informując mnie o tym. Miałem gdzieś, że nie mogłem tam wejść. Musiałem ją zobaczyć.
-Pan nie może tutaj wejść - zatrzymała mnie pielęgniarka - Teraz będzie przeprowadzana trudna operacja, musi pan tu zaczekać panie Bieber.
-A może chociaż pani powie mi co jej jest ? Proszę.
-Pacjentka wypadła przez okno doznając skomplikowanego złamania prawej nogi, poobijała sobie także twarz i kręgosłup - spojrzała na mnie ze smutkiem. Usiadłem na krześle obok sali chowając twarz w dłoniach. Po chwili do szpitala dotarli także reporterzy.
-Justin ! Co się stało ! Czemu jesteś w szpitalu ? - zapytał jeden z nich.
-Co kurwa nie widać ? - byłem wściekły, tylko ich tu brakowało - Jestem tu ja, rodzice i brat mojej dziewczyny. Jak myślicie ? Co mogło się stać ? Myślenie boli ?
-Ashley miała wypadek ? To ona jest na sali operacyjnej ? - dopytywali się.
-Nie, lampka tak sobie świeci, ja tak sobie tu siedzę i ogólnie myślcie co ? Przepraszam - zwróciłem się do ochrony - Czy jest szansa, żeby te dupki stąd wyszły ?
-Mów o sobie - powiedział jeden z nich, ale ochrona już się nimi zajęła. Na korytarzu nastała cisza. Przed szpitalem cały czas zbierali się reporterzy, ale nie byli wpuszczani do środka. Siedziałem przy sali czując jakby czas się wydłużał. W końcu zasnąłem.
Kilka godzin później obudził mnie dźwięk otwierających się drzwi sali. Automatycznie wstałem i uspokoiłem się widząc śpiącą Ashley, już czystą, jakby z mniejszymi ranami na twarzy. Poszedłem za lekarzami wiozącymi Ash na salę. Gdy postawili łóżko w wolnej sali jeden z lekarzy wyszedł.
-Panie doktorze. Co z nią - zatrzymałem go.
-Jej stan jest stabilny. Przeszła skomplikowaną operację nogi, ale będzie wszystko dobrze. Teraz potrzebuje Waszego wsparcia - położył mi dłoń na barku i odszedł. Spojrzałem przez szybę, zobaczyłem mamę Ash siedzącą przy niej i stojącego za nimi ojca i brata.
-Nie byłam za waszym związkiem - powiedziała pani Crow wychodząc z sali - Ale, dziękuję, że tu jesteś.
-Zostanę całą noc - spojrzałem na nią i skierowałem się do sali - Niech państwo odpoczną, ja przy niej będę siedział, tyle ile będzie chciała.
Według Ashley:
Obudziłam się w szpitalu. Nie mogłam ruszyć nogi. Poczułam twardy gips. Zaraz przypomniałam sobie całe wydarzenia. Obejrzałam się po sali i poczułam, że coś przygniata mi rękę. Spojrzałam w tamtą stronę i zobaczyłam Justina śpiącego, wtulonego w moją rękę i materac. Poczułam wielką gulę w gardle. Chwyciłam ręką jego twarz i pogładziłam jego policzek. W tym momencie się obudził.
-O mój Boże Ashley - wstał - Ashley, żyjesz, jesteś, Boże - chwycił moją twarz w dłonie i pocałował mocno.
-Justin, żyję, jeju... Nie martw się tak, mam tylko... złamaną nogę - zaśmiałam się.
-Kocham Cię, rozumiesz ? Nigdy więcej mi tego nie rób....
_________________________________________________________________________________
No... Więc tego... Ashley wyzdrowieje nie XD
Przekonajcie moją mamę, żeby mi kupiła biografie Jusa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz