środa, 15 maja 2013

Rozdział Dziesiąty

Według Ashley:
   Następnego dnia rano obudził mnie telefon. Spojrzałam na ekran i zobaczyłam "Justin". Przesunęłam pasek na ekranie, żeby odebrać.
-Halo ? - odezwałam się zaspanym głosem.
-Dzień dobry kochanie - usłyszałam zadowolony głos Justina w słuchawce i się uśmiechnęłam
-Więcej takich poranków proszę - powiedziałam trochę ożywionym głosem.
-Jak się spało ? Z tego co przeczytałem we wczorajszym sms-ie jesteś uziemiona.
-Dobrze się spało. Jakoś tak wyszło. Rodzicom nie wystarczyło to, że napisałam im sms-a - jęknęłam
-Jesteś sama w domu ? - zapytał po chwili ciszy.
-Tak, na szczęście.
-Okej, to może wpadnę ?
-Dobrze... Idę się ubierać.
   Zsunęłam kołdrę z nóg i wstałam dotykając zimnej podłogi. Leniwie podeszłam do szafy i wyciągnęłam białą sukienkę w kwiaty. Ruszyłam w stronę łazienki. Rzuciłam sukienkę na półkę i odkręciłam kran pod prysznicem. Umyłam się szybko i wytarłam całe ciało. Wsunęłam sukienkę, związałam włosy i pomalowałam rzęsy. Wyskoczyłam pędem z łazienki i zabrałam się za ścielenie łóżka. Ruszyłam po schodach do kuchni sprawdzić zapasy w lodówce. Była pełna. Już miałam wyciągnąć warzywa na kanapkę gdy stwierdziłam, że poczekam na Justina.
   W domu rozległ się dzwonek do drzwi. Wyłączyłam telewizor i ruszyłam do drzwi. Nacisnęłam klamkę, a moim oczom ukazał się wielki słonecznik. Zza kwiatu wysunął się uśmiechnięty Justin.
-Dzień dobry, zastałem panią Ashley ? - uśmiechał się dalej.
-Ależ naturalnie - zaśmiałam się.
-Chciałem kupić róże, ale stwierdziłem, że to banalne - powiedział wręczając mi Słonecznik - A ten kwiat przypomina mi Ciebie.
-Mnie ?!
-Tak, słońce kojarzy mi się z Twoim promiennym uśmiechem - powiedział, a ja poczułam jak moje policzki się palą. Justin podszedł i chwycił mnie za biodra - kocham jak się zawstydzasz - złączył nasze usta w pocałunku. Uśmiechnęłam się ponownie i złapałam go za rękę.
-Co tak szybko zaczynasz ? - zaśmiałam się - Mamy cały dzień - zaprowadziłam go do kuchni zamykając za sobą drzwi.
-Co jadłaś na śniadanie ? - zapytał.
-A nic... Postanowiłam poczekać na Ciebie. - uśmiechnęłam się. Justinowi widocznie spodobało się to, że poczekałam, bo wyjął z lodówki truskawki zostawione przez moich rodziców i nawet nie zważał na to co robię tylko zaczął coś pichcić.
-Hmm co robisz ?
-Nie bądź ciekawska - powiedział i spojrzał się na mnie łobuzersko.
-Ooo słucham ?! - zaśmiałam się i pacnęłam go ręką w głowę. Justin zaczął udawać, że jest wściekły i złapał mnie za biodra przerzucając mnie przez ramię. Zsunęłam się z jego ramienia i zaczęłam uciekać piszcząc przy tym i się śmiejąc. Justin zaczął mnie gonić. Długo nie mógł mnie złapać, bo przeciskałam się przez najmniejsze szczeliny, ale w końcu poniosłam klęskę. Justin złapał mnie i rzucił na kanapę. Próbowałam się wyrwać, ale zaczął mnie łaskotać, a wtedy już zupełnie przegrałam.
-Nie, Justin ! Przestań - śmiałam się na cały dom. W końcu Justin mnie puścił i wstał. Chciałam wstać za nim, ale mnie powstrzymał.
-Nie, czekaj tu ! - pokazał ręką na kanapę i udał się w stronę kuchni. Dziesięć minut później podszedł do mnie z dwoma miskami.
-Mmm co to ? - zapytałam wyciągając głowę, żeby sprawdzić.
-Shh, zamknij oczy - uciszył mnie. Zamknęłam oczy, a on podał mi łyżkę. Nabrałam na nią to co znajdowało się w misce i włożyłam do buzi. Było pyszne !
-Jejciu, Justin! To jest genialne - otworzyłam oczy i zobaczyłam jego uśmiechniętą twarz.
   Gdy zjedliśmy złapałam jego rękę i wciągnęłam po schodach do mojego pokoju. Justin usiadł na łóżku, a potem się już na nim kompletnie rozłożył.
-Eee, nie za dobrze Ci ? - uniosłam jedną brew. Justin odsunął się pokazując mi, żebym położyła się obok niego.
-Jak tu się położysz to będzie idealnie - pokusił mnie wzrokiem. Nie mogłam odmówić. Rzuciłam się w wolne miejsce i wtuliłam się w ramiona Justina.

Według Justina:
   Ashley wyglądała tak uroczo wtulona w moje ramię. Z drugiej strony była taka... seksowna. Tak bardzo pragnąłem poczuć jej ciało na swoim. Pogładziłem jej odkryte ramię kciukiem i pocałowałem jej czoło. Dziewczyna podniosła głowę na znak, żebym ją pocałował w usta. Oblizałem się i złączyłem nasze usta w gorącym pocałunku. Dziewczyna złapała moją twarz i podniosła się lekko. Złapałem ją za talię i posadziłem na swoich kolanach. Pocałunek w każdym stopniu robił się coraz bardziej namiętny. Ashley złapała kraniec mojej bluzki i spojrzała mi w oczy prosząc o pozwolenie. Uśmiechnąłem się jej w usta i dziewczyna lekko podwinęła moją koszulkę do góry, następnie całkiem ją ściągając. Objąłem ją ręką i wyszukałem zamek od sukienki. Odpiąłem ją szybko i zacząłem zsuwać ramiączka. Przejechałem ręką po jej gładkich plecach.
-Kusisz kochanie - szepnąłem jej do ucha i zacząłem lekko całować jej szyję. Dziewczyna lekko wygięła plecy, a ja przerzuciłem ją tak, aby była pode mną. Przejechała rękoma po moim torsie przygryzając wargę.
-Może o to chodzi ? - uśmiechnęła się seksownie. Zsunąłem do końca jej sukienkę. Złapałem już za jej majtki gdy usłyszeliśmy jak jej brat wbiega do domu. Ashley szybko zerwała się z łóżka rzuciła mi koszulkę na ramię i zaczęła pchać w stronę łazienki.
-Schowaj się tam szybko ! - mówiła szeptem zdenerwowana, ale ja nie mogłem oderwać wzroku od jej ciała. Podirytowana moim spojrzeniem niemal siłą mnie tam schowała.
-Hejka Ash ! O sorry - usłyszałem jak jej brat wchodzi do pokoju.
-Mike ! Właśnie się ubieram, mógłbyś wyjść ?
-Tak, nawet wyjdę na dwór. Idę na rower z Shannonem.
-Dobrze - słyszałem zirytowany głos Ashley, a potem dźwięk zamykanych drzwi. Wysunąłem się z łazienki łapiąc ją od tyłu.
-Mmm, ale ty jesteś piękna bez tej sukienki - mruknąłem całując ją pod uchem.
-A ty bez tej koszulki, to nie to samo co zdjęcia z internetu - zaśmiała się. Odwróciłem ją do siebie.
-No nie mów, że oglądałaś moje zdjęcia bez koszulki. - wytrzeszczyłem na nią oczy.
-Trudno było nie - zaśmiała się. Spojrzałem jej w oczy, pocałowałem i rzuciłem na łóżko.
Była moja...
_________________________________________________________________________________
Aww, jak myślicie co w 11 ?

http://www.fusic.com/videos/43191 łapka w górę dla Madzi <3
@fuckingch4nel

1 komentarz: