poniedziałek, 6 maja 2013

Rozdział Piąty

Według Ashley:
   Jechaliśmy samochodem. Cały czas zastanawiałam się nad tym co powiedział Justin.
             -To dla mnie wystarczające, aby wiedzieć, że jesteś i będziesz moja
Gdy to usłyszałam łzy same cisnęły mi się do oczu. Patrzyłam na drogę cały czas słysząc słowa Justina. Byłam chyba już najszczęśliwszą osobą na świecie. Czego mogłam chcieć więcej ? Chłopak, którego kochałam tak na prawdę od czterech lat siedział obok mnie, prowadząc samochód i co chwila spoglądając na mnie.
-O czym myślisz ? - Justin wyrwał mnie z tych cudownych myśli.
-Aaa, takie głupoty - dalej patrzyłam na drogę.
-No mów... - odwrócił głowę w moją stronę.
-Ty lepiej patrz na drogę - zaśmiałam się, żeby zmienić nastrój, bo ten nie był dla mnie najkorzystniejszy. Justin miał jednak rozwiązanie. Po prostu zatrzymał się na poboczu..
-Co robisz ?! - zapytałam udając, że jestem zdziwiona. Justin odwrócił się w moją stronę, dosyć poważny.
-Powiesz mi co jest ? 
-Nic - spuściłam głowę.
-Ej...widzę, że coś się dzieje. I nie jest to dla mnie najbardziej komfortowa sytuacja. Słuchaj, chcę abyśmy ten dzień spędzili miło... szczególnie, że zależy mi na Tobie. Znamy się tak krótko, a zrozumiałem, że cholernie mi na Tobie zależy. 
Nie mogłam powstrzymać łez. Znowu, znowu, po raz drugi dzisiaj przez niego łzy ciekły mi po policzkach.
-A więc to o to chodziło ? Chodziło o to, że powiedziałem, że jesteś i będziesz moja ? 
-Tak - wychrypiałam - tak, o to chodziło. Jesteś chłopakiem z moich snów rozumiesz ? Śniłam o Tobie,a teraz jadę z Tobą samochodem i słyszę to co słyszę. - łzy znowu poleciały z moich oczu. Justin dotknął mojej twarzy. 
-Bo to wszystko jest prawdą. Nie rozumiem jak to się dzieje. Nie uwierzyłbym w taką historię gdybym ją usłyszał, ale teraz ona jest moim życiem. Zrozum.
-Ja - powiedziałam, dalej płacząc - ja rozumiem to, ale nie rozumiem czemu ja ? Co jest takiego we mnie ?
-Wszystko - spojrzał mi w oczy i pocałował mnie najlepiej jak potrafił. Nie odrywałam od niego swoich warg, nie mogłam. Postanowiłam, że poddam się chwili nawet jeśli mamy mało czasu. Przygryzłam lekko jego dolną wargę i poczułam jak chłopak chwyta moje uda i lekko podnosi mnie do góry. Pomogłam mu i chwilę potem już na nim siedziałam. Wzięłam jego twarz w ręce i pocałowałam go jeszcze namiętniej. Chłopak przejechał ręką po moim ramieniu. 
-Ja pierdole - mruknął mi w usta. Nie chciałam się odzywać, wolałam zostać w ciszy.

Według Justina:
   Już nie miałem ochoty nigdzie jechać. Chciałem zostać z Ash w tym samochodzie i pieprzyć ją ile wlezie. Pierdoliłem ten cały "pierścień czystości" w dupie go miałem tak szczerze. Ashley była tak kusząca, że nie myślałem o nim w tym momencie. Już miałem przed oczami minę mojej mamy widzącej nas, w samochodzie, ją na mnie, te pocałunki. I ja się z nią na prawdę znałem dopiero dwa dni ? Miałem wrażenie, że wieczność.
-Musimy jechać dalej - szepnąłem jej w usta. 
-Nie... - mruknęła całując moją szyję - nie chcę...
-Ale jesteśmy na drodze... pojedziemy gdzieś zobaczymy - spojrzałem jej w oczy łobuzersko.
-Aaa no chyba, że tak - zeszła ze mnie uśmiechając się seksownie. 
   Jechałem dosyć szybko, bo dużo czasu straciliśmy już na poboczu. Co chwila czułem na sobie wzrok Ashley. Drażniłem się z nią i cały czas patrzyłem na drogę. Chciałem jechać z nią do restauracji i zjeść z nią obiad, ale stwierdziłem, że po tym co zaszło chcę ją pocałować i tylko tyle. Postanowiłem troszkę ją oszukać.
-Nosz kurwa... - krzyknąłem gwałtownie zatrzymując samochód - silnik nam się chyba zjebał. - udawałem, że jestem wkurzony.
-Słucham ?! - krzyknęła zszokowana dziewczyna - jak ja wrócę do domu?!
-O to się teraz nie martw, naprawię go no, ale nie pojedziemy tam gdzie mieliśmy. Samochód musi chwilę odpocząć - powiedziałem rozglądając się i znalazłem wzrokiem ładną polanę - może tam odpoczniemy ?
-Oh, okej, skoro samochód musi odpocząć... - uśmiechnęła się dziewczyna i złapała mnie za rękę. Uśmiechnąłem się gdy poczułem jej delikatne dłonie na swoich. Nie chciałem jej puszczać, więc jedną ręką sięgnąłem do bagażnika i wyjąłem kocyk do siedzenia.
   -Wow, ale tu pięknie - powiedziała dziewczyna gdy doszliśmy na miejsce. Rozłożyłem koc, a potem stanąłem na przeciwko Ash i złapałem ją za talię po czym przyciągnąłem bliżej siebie. Dziewczyna widocznie była zadowolona tym, że chcę dokończyć to co zaszło w samochodzie. Pociągnęła delikatnie za końcówki moich włosów. Złapałem ją za uda i podniosłem lekko do góry, a ona rozumiejąc mnie bez słów oplotła mi swoje nogi w okół bioder. Lekką kucnąłem, a potem położyłem się na kocu dbając o to, aby Ashley nie spadła. 
-Bądź moja, proszę - wyszeptałem
-Jestem... - odpowiedziała. Wiedziałem, że nie możemy tego zrobić, bo było za wcześnie, a ja nosiłem ten pierdolony pierścień, ale chciałem chociaż dać tyle. 
-Która godzina ? - zapytała po około pięciu minutach. Zaśmiałem się, po czym spojrzałem na zegarek.
-O kurwa musimy wracać - zerwałem się. 
-Zawsze wtedy kiedy jest miło - skrzywiła się.
-Obiecuję, że kiedyś to dokończymy, ale w bardziej wygodnym miejscu - puściłem jej oko. Zacząłem składać koc gdy poczułem jak przytuliła mnie mocno od tyłu. Odwróciłem się do niej, a ona pocałowała mnie w usta.
-Dziękuję - szepnęła - dziękuję, że jesteś... 
-To ja dziękuję, dzięki Tobie czuję, że jestem zwykłym chłopakiem. - w tym momencie się uśmiechnęła i wtuliła się we mnie jak dziecko. 

Według Ashley:
   Te chwile były cudowne. I to co mówił Justin. Nie czułam się jakbym była z jednym z najsławniejszych nastolatków świata, tylko jakbym całowała się ze zwykłym chłopakiem.
   -Jesteśmy na miejscu - powiedział Justin chyba niezbyt zadowolony z tego powodu - dlaczego tak krótko ? - jęknął
-Bo jestem uziemiona - zaśmiałam się po czym musnęłam jego usta - dziękuję - szepnęłam po raz tysięczny i włożyłam mu do kurtki mój numer telefonu.
-Tylko suki tak robią - powiedział Justin i miał być to chyba żart, ale mu nie wyszedł.
-Słucham ?! - spojrzałam na niego oszołomiona.
-Hej, hej żartowałem - próbował mnie pocałować.
-To Ci nie wyszło - fuknęłam i wyszłam z samochodu.
-Ashley ! - krzyknął za mną, ale ja miałam go w dupie. W tym momencie oficjalnie oświadczam, że NIENAWIDZĘ JUSTINA DREW BIEBERA.
_________________________________________________________________________________
Jak mógł ?! :o a było tak gorąco XD no oby ją przeprosił
@fuckingch4nel

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz