Według Ashley:
Weszliśmy do domu Justina i jego rodziny. Byłam zachwycona. Wnętrze było przepiękne. Spojrzałam na kremowe ściany i bordowe fotele. Założę się, że wybierała Pattie, bo Justin nie miał takiego gustu. Na białych szafkach stało pełno zdjęć rodzinnych. Podeszłam do nich i lekko się uśmiechnęłam widząc małego Justina. Przejechałam palcem po zdjęciu Justina z pierwszą płytą. Łza zakręciła mi się w oku wspominając te czasy. Stałam tak jeszcze chwilkę, ale z myśli wyrwał mnie dotyk Justina.
-Co robisz ? - szepnął mi w ucho, ale zdążył za mnie odpowiedzieć - O mój boże oglądasz te stare zdjęcia ?
-Tak - wychrypiałam, a Justin odwrócił mnie do siebie.
-Ej... Co jest ? - zapytał patrząc mi w oczy.
-Nic - uśmiechnęłam się i wytarłam łzy - Wzruszyłam się oglądając te zdjęcia - wskazałam palcem na fotografie. Justin zaśmiał się lekko i pociągnął mnie za rękę w stronę salonu. Czekała na nas Pattie z Jaxonem i Jazzy przy stole. Justin odsunął mi krzesło poczekał aż usiądę i sam usiadł obok mnie.
-No to... smacznego - uśmiechnęła się Pattie i zaczęła nakładać kawałek pieczeni.
Przez dłuższy czas w salonie słychać było tylko nasze ruchy szczęk. W końcu Pattie postanowiła przerwać ciszę.
-Więc... jak się poznaliście ? - uśmiechnęła się patrząc to na mnie to na Justina.
-My - zaczął chłopak, ale oboje nie mogliśmy się powstrzymać od śmiechu. Pattie patrzyła na nas trochę zdziwiona, a za razem zmieszana.
-Więc ?
-Eee,. my... Poznaliśmy się... No, przed moim koncertem... Ale, w dość nietypowy sposób - zaśmiał się Justin i zaczął opowiadać całą historię. Pattie pokiwała głową, pokazując przy tym swoje zaskoczenie.
-Więc... Ja chciałbym oprowadzić Ashley po domu, jeśli się zgodzisz mamo - spojrzał najpierw na mnie potem a swoją mamę, Justin.
-Jasne - pokiwała głową - Ufam jej i sądzę, że nic się nie stanie jak oprowadzisz ją - uśmiechnęła się do mnie.
-Dziękuję, to dla mnie bardzo ważne - spojrzałam na Pattie.
Chwilę później znalazłam się z Justinem na górze. Chwycił mnie za rękę i zaprowadził do pierwszego pokoju. Przeszliśmy przez duży łuk w ścianie i znaleźliśmy się w pokoju z billardem, piłkarzykami i innymi grami.
-To jest pokój... Jak widać przeznaczony grom - pokazał ręką.
-No tak widzę - zaśmiałam się - Ale w życiu w to nie zagram, nie umiem, to nie dla mnie - powiedziałam z odrazą.
-Nauczę Cię, zobaczysz - zaśmiał się Justin i pociągnął mnie za rękę do następnego pokoju. Moim oczom ukazał się duży pokój, cały różowy z milionami pluszaków i zabawek.
-To pokój... - zaczął
-Jazzy - dokończyłam, za niego wchodząc do małego królestwa. Był taki, dziewczęcy i śliczny. Zawsze o takim marzyłam. Na półkach stały zdjęcia z Justinem. Uśmiechnęłam się widząc zdjęcia, które sama dobrze znałam. Nie zdążyłam się dobrze przypatrzyć wszystkim, bo zostałam zaciągnięta do pokoju Jaxona. Wywnioskowałam to po ilości samochodów i figurek superbohaterów.
-Tu nie ma nic specjalnego - zaśmiał się Justin i szybko skierował się do innego pokoju. Myślałam, że to będzie jego pokój, ale się myliłam - To sypialnia mamy - sięgnął by nacisnąć klamkę, ale złapałam go za rękę.
-Nie, Justin. Nie wypada mi, przepraszam - spuściłam głowę.
-Nic się nie dzieje kochanie... - pogładził mój policzek - W takim razie, został nam mój pokój, z tych które miałem Ci pokazać.
Weszliśmy do ogromnego pokoju Justina. Spodziewałam się dużej ilości drogich sprzętów muzycznych, wielkiego łóżka z najnowszej kolekcji mebli, ale zastałam jedno stare pianino, łóżko dwuosobowe, ale nie jakieś "na bogato" tylko normalne. Ten pokój cały był... normalny. Na ścianach wisiało pełno zdjęć z dziadkami, rodzeństwem, mamą, tatą.
-I jak ? - zapytał speszony.
-Jest....normalnie - odpowiedziałam. Justin podszedł do mnie i złożył lekki pocałunek na moich ustach. Odwzajemniłam pocałunek kładąc dłoń na jego głowie. Justin chwycił mnie za biodra i popchnął lekko w stronę łóżka.
Był mój...
Według Justina:
Popchnąłem Ash lekko na łóżko kładąc ją pod sobą. Nie mogłem się od niej oderwać. Poza tym byliśmy w moim pokoju.
-Kocham Cię - wydusiłem jej w usta. Nie odpowiedziała tylko kiwnęła głową. Pocałowałem lekko jej szyję, a dziewczyna odchyliła głowę, żeby dać mi lepszy dostęp. Chwyciłem łapczywie za koniec jej bluzki, ale dziewczyna złapała moje dłonie.
-Nie teraz, nie tu - powiedziała patrząc mi w oczy. Usiadłem na łóżku i posadziłem ją na swoich kolanach.
-Przepraszam - musnąłem jej usta. W tym momencie do pokoju wbiegł Jaxon.
-Hej Jax, co słychać - złapałem go za boki i posadziłem obok nas na łóżku.
-Mama się pytała co tak długo - powiedział jąkając się.
-Leć i powiedz, że zaraz zejdziemy.
Trzymając Ashley za rękę zszedłem do salonu.
-Hej co tak długo ? Jak się podoba dom ? - zapytała mama patrząc na Ashley.
-Bardzo... ładny. - zaśmiała się dziewczyna przypominając sobie sytuację w moim pokoju. Usiedliśmy na kanapie i objąłem ją ramieniem. Dziewczyna lekko przytuliła się do mnie.
-Więc Ashley. - spojrzała na dziewczynę - Jesteście z Justinem.... razem ?
-Eee - zacięła się Ashley.
-Tak, mamo - spojrzałem błagalnym wzrokiem, aby nie męczyła Ash. Dziewczyna lekko się zarumieniła.
Godzinę później opuściliśmy dom i skierowaliśmy się do samochodu.
-Miło było poznać - krzyknęła jeszcze raz Ash. Otworzyłem jej drzwi i sam skierowałem się do swoich. Przejechałem tak, żeby nie zastać pod furtką paparazzich.
Obiad chyba się udał.
Według Ashley:
Było bardzo miło. Pattie jest wspaniała, zawsze o tym wiedziałam. Pojechaliśmy w stronę mojego domu. Dwa dni mnie tam nie było i chyba wypadało się tam pojawić.
-Dziękuję, że ze mną tam pojechałaś - położył mi rękę na kolanie Justin.
-To ja dziękuję, ze mnie tam wziąłeś - uśmiechnęłam się sama do siebie. Justin pogładził lekko moje kolano i złapał ponownie za kierownicę.
Kilkanaście minut później byliśmy już pod moim domem. Spojrzałam na Justina, pocałowałam go lekko i otworzyłam drzwi.
-Kocham Cię - powiedziałam jeszcze szybko i skierowałam się w stronę domu.
-Będziemy w kontakcie skarbie - krzyknął przed otwarte okno, a ja się zarumieniłam.
Otworzyłam drzwi od domu. Weszłam po cichu do salonu i zastałam w nim rodziców.
-Jeszcze raz wykręcisz nam taki numer, a już nigdy nigdzie nie wyjdziesz ! - krzyknęła na wstępie mama.
-Przepraszam - mruknęłam i weszłam po schodach do swojego pokoju.
BYŁAM OFICJALNIE PO RAZ KOLEJNY UZIEMIONA.
________________________________________________________________________________
Bywa heheh. No cóż.
Kolejny rozdział niedługo, obiecuję nadrobić zaległości.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz